gw

GRY

Banner

trwa inicjalizacja, prosze czekac...program MDM

Kursor

GRY

Animacja

trwa inicjalizacja

niedziela, 21 maja 2017

Rozdział 35 (Dzieciństwo Akt.3 Saiana)

Saiana była w pokoju pełnych pudłami bo co niedawno się przeprowadziła z wioski Wiatru do Konohy. Była tam nowa więc nie znała miejsc a obok jej domu stoi Durze wiśniowe drzewo gdzie się wszystko zaczęło. Od razu po przeprowadzce poszła właśnie tam, i spotkała chłopaka o imieniu Daisaku, miał wtedy 4 lata i z wyglądu niczym się nie wyróżniał. Potem zapoznała się z biało włosym chłopcem o imieniu Kahasi, był osobą dość wesołą ale z początku tego nie widać. Ponieważ była nowa w wiosce,była prześladowana przez niektórych chłopaków, wyzwali ją intruzem i że tu się nie nadaje a nawet sobie nie poradzi. Ale przyszła pomoc, był to Daisaku.

Daisaku: Nic... Ci nie jest? (Jak zwykle z ponurą miną)
Saiana: Nie,nic mi nie jest. I dziękuję Ci za pomoc.
Daisaku: Ehh... powinnaś uważać na siebie, jesteś tu nowa...
Saiana mu przerwała i się wtrąciła do słowa.
Saiana: I sobie nie dam rady?
Daisaku: Nie... jesteś naprawdę silna i wiem że możesz sobie z nimi poradzić.

Saiana była tym zdumiona co powiedział do niej Daisaku ale niestety tylko wygląda na silną. Jej ojciec jest najlepszym samu raję więc co nieco pod łapała od niego kilka ruchów,ale nie chciała nic pochopnego robić. Saiana patrzyła jak Daisaku powoli odchodzi i znowu pozostała sama,zastanawiała się czy nie odwiedzić Kahasi'ego. Ale po drodze spotkała Himawari z którą od czasu przeprowadzki się koleguje. Oczywiście jako dziewczyny zaczęły sobie gadać o różnych że czach. Kiedy skończyły rozmawiać,Saiana poszła w kierunku domu i po drodze zobaczyła leżącego na trawie Daisaku.

Saiana: Hehe... a ty znowu tutaj.
Daisaku nic nie odpowiedział,patrzył jak Saiana siada obok nie go.
Saiana: Przepraszam że ci przeszkadzam,ale to też jest moje ulubione miejsce.
Daisaku: Nie przeszkadzasz...
Daisaku spojrzał się na słońce a Saiana na niego,lekko się zarumieniła.
Saiana: To dobrze...

***

Saiana obudziła się i po rozglądała się dookoła,i zauważyła że go nie ma.

Saiana: -Ah ten Daisaku... zostawił mnie samą,śpiącą na dworze. Niech go szlak trafi. Hehe...-

Saiana wróciła do pustego domu, jak zwykle jej ojca nie było w domu. Jej mama niestety zginęła przy porodzie, więc jej nie znała. Przeważnie czas spędzała sama bo ojca ciągle w domu nie było, marzyła by spotkać swoich drogich przyjaciół ale czy jej się to uda? Tego nie wie. Niby ma Himawari ale można jeszcze to nazwać znajomość, a Kahasi'ego wraz z Daisaku również dobrze ich nie znała. Więc co by tu począć?
Saiana podeszła do okna i spojrzała na drzewo gdzie poznała się z Daisaku, zastanawia się co on teraz porabia. Chciała by się z nim spotkać ale nie mogła, musiała zostać w domu i musiała iść spać by jutro mieć siły.
Następnego ranka Saiana nie chętnie wstaje z łóżka i schodzi na dół.
Zauważyła swojego ojca jak siedzi przy stole i wypełnia papierkową robotę.

Saiana: Cześć, tato. Co porabiałeś wczoraj?
Tenjin: Ehh... jak zwykle praca... przy okazji pomogłem pewnej młodej damie.
Saiana: Tato, mam nadzieję że nie chcesz mi wyznać że mam macochę?
Tenjin: Hehe, nie raczej nie. Jedyną kobietą którą kochałem była twoja matka.
Saiana: A ja ją...
Tenjin przerwał jej to co chciała powiedzieć.
Tenjin: To nie była twoja wina... to co się stało to się musiało stać. Nie obwinia się siebie za śmierć matki, nic z tym nie mogłaś zrobić.

Saiana nie znała matki więc nie było specjalnie przykro z powodu jej śmierci. Wróciła się do pokoju by się ubrać, i wyjść z domu by spotkać się z Himawari i z Kahasi'm.
Saiana szła właśnie do nich ale jakieś gnojki, i zabrali ją do ciemnej uliczki.

Chłopiec: Nie powinnaś tu się przeprowadzać, nie na widzę ludzi z kraju wiatru.
Chłopiec(2): Właśnie! Zniszczymy ciebie!

Ale trzeci nie zdążył się nic odezwać bo Daisaku uderzył go w szyję i stracił przytomność. A resztą też się zajął bez problemu.

Daisaku: Znowu oni...
Saiana: Nie musiałeś...
Daisaku: Musiałem.
Daisaku spojrzał się na Saiane i pomógł jej wstać.
Daisaku: Chcę Ci coś powiedzieć.
Saiana: Tak? (Saiana się zarumieniła bo Daisaku wyglądał tak,jakby chciał wyznać jej miłość)
Daisaku: Nie poddawaj się... Gnaj do przodu jak rozpędzony niczym koń. Pamiętaj te słowa,bąć pewna mych słów,zawsze cię obronię.
Saiana się tego nie spodziewała, ale zarumieniła się jeszcze bardziej niż przedtem. Saiana zaprosiła Daisaku by poszedł z nią do znajomych ale ku jej zdziwieniu nie było ich, a Daisaku zaproponował wspólne patrzenie w gwiazdy.
W sercu Saiany robiło się ciepło, tak jakby ktoś ją przytulił.Jedynie mogła myśleć o tym że jest tu wraz z Daisaku i patrzy razem z nim na gwiazdy, tylko tyle chciała. Ona i on,i gwiazdy na niebie. Ale niestety,nie wszystko trwa wiecznie.

Saiana: Chciałam bym,tak zostać aż do rana.
Daisaku spojrzał się na nią,a ona patrzyła na wprost gwiazd. A Daisaku się zarumienił, a w tym momencie Saiana skierowała głowę w jego kierunku i również się zarumieniła.Patrzyli sobie na wzajem w oczy, a po kilku sekundach Daisaku odwrócił głowę. Saiana nadal patrzyła się na niego zdumiona, nie mogła uwierzyć że oboje na siebie patrzyli,dostrzegła w jego oczach ciepło,przebłyski ognia które ją ogrzewają. Zastanawiała się co miała robić dalej.

Saiana: -Jezu,co ja mam zrobić? On spojrzał mi w oczy. Nie... to nie możliwe-
Daisaku: -Co ja robię? Co się ze mną dzieje? To od tego momentu kiedy ją poznałem, zrobiłem się jakiś dziwny-

Saiana przybliżyła się do Daisaku i go przytuliła z zamkniętymi oczami.Daisaku zdziwił się tym co zrobiła Saiana a jego serce biło coraz szybciej. Czuł ciepło w sercu jeszcze bardziej niż kiedykolwiek.

Daisaki:- -Czy to możliwe? Że się w niej...?-
Saiana: -Boże,co ja zrobiłam? Ja... ja go przytuliłam?!-

Daisaku chwycił jej rękę by go wypuściła po czym spojrzał w jej oczy. Patrzyli się wzajemnie na siebie znowu.

Daisaku: Przepraszam... muszę już iść.
Saiana:- Racja... też muszę już iść.

Oboje byli tym zdziwieni ale czuli do siebie to samo, nie mogli dopuścić do siebie tych myśli. Daisaku poszedł w swoim kierunku do domu i zrobiła to samo Saiana. Kiedy wróciła do domu czuła jedynie smutek i rozpacz. Znowu spędzi ten czas sama, w czterech ścianach, otoczona pudłami. Chciała by tamta chwilą trwała aż to samego rana, by nie czuła się taka samotna jak teraz.

Saiana: -To uczucie... dobrze je znam, czy ktoś jeszcze tak ma?-

____________________________________________
Każdy powinien mieć kogoś
Z kim mógłbym szczerze pomówić
Bo choćby człowiek był nie wiadomo jak dzielny
Czasami czuję się bardzo samotny.
________________________________________


Brak komentarzy: