gw

GRY

Banner

trwa inicjalizacja, prosze czekac...program MDM

Kursor

GRY

Animacja

trwa inicjalizacja

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Rozdział 39 ( Nowa misja!? Chin przychodzi z przysługą )

Kahasi obudził się w pokoju u siostry, spał tuż obok jej łóżka. Kiedy spali to nie podświadomie Kahasi i Himawari tak jakby stykali się czubkami swoich palców.

Kahasi: -Nie mogę uwierzyć że tu zasnąłem-

Kahasi wstał z podłogi po czym spojrzał się za siebie i zauważył że nie chcąc o obudził Himawari.

Himawari: A ty już na nogach?
Kahasi: Heh, przepraszam że ciebie obudziłem.

Kahasi podszedł do Himawari i pocałował ją w policzek po czym wyszedł z pokoju. Postanowił pójść kupić sobie coś do picia, ale zaraz z za rogu wyskoczył Chin.

Chin: Siema Kahi!
Kahasi: Oy!
Chin: Mam prośbę!
Kahasi: -Te jego prośby źle się zawsze kończą-
Chin: Pójdziesz ze mną na sześcioosobową misję?
Kahasi: Aż sześć?
Chin: Taaa, mamy pilnować jakieś miejsce.
Kahasi: Aaa? Ale że ty niby mnie wybierasz?
Chin: No wiesz... i tak nie mam kogo zbytnio wybrać. Przy okazji zaprosisz też Saianę.
Kahasi: No spoko, a ty się zajmij Shade okey?
Chin: Spoko!

Kahasi nie spodziewał się tego po Chinie, że kiedyś go zaprosi na misje. Kahasi od razu postanowił pójść do Saiany, jak zwykle pewnie trenuje albo poszła się wylegiwać na świeżym powietrzu. Podszedł do drzwi i zapukał ale nikt nie otwierał drzwi. Wszedł na jej podwórko spodziewając że ją tam spotka. Po chwili namysłu poszedł w jej ulubione miejsce które znajdowało się tuż za domem. I jak się okazało właśnie tam przebywała.

Kahasi: Tak jak myślałem.
Saiana: Cześć.
Kahasi usiadł obok niej.
Kahasi: I jak zdrowie?
Saiana: Jakoś leci...
Kahasi: Saiana...
Saiana: Co?
Kahasi: Za dużo się tym przejmujesz. Wiem co czujesz do Daisaku ale czasami powinnaś się przejmować sobą.
Saiana nic nie powiedziała.
Kahasi: Wiesz co... pójdź ze mną na misję. Co ty na to?
Saiana: Tak od razu? Przecież co nie dawno wyszliśmy ze szpitala.
Kahasi: Taaa... ale trochę tak nudno w domu, a kiedy Chin złożył mi taką ofertę to się zgodziłem i pomyślałem też o tobie.
Saiana: No nie wiem...
Kahasi: No weno.
Saiana: No dobra, bo przez cały dzień byś mi z tym truł.
Kahasi i Saiana poszli w miejsce gdzie mieli się spotkać z Chin'em i Shade. Jak oczywiście już doszli to oni już tam byli.
Chin: Kahasi czyli ci się udało.
Saiana: Z trudem mu się udało...
Shade: Siema Saiana.
Saiana: Cześć Shade.
Kahasi: Jeszcze tylko dwójka.
Chin: Możemy zabrać ze sobą Yo.
Shade: I Himawari.
Saiana: Ale przecież Himawari skończyła z bycia ninja.
Kahasi: Tak wiem... ale ją przekonam, na tą jedną misję.
Saiana: Okey.

Kahasi rozdzielił się z grupą która poszła po Yo a Kahasi po Himawari. Kahasi poszedł sprawdzić czy jest u niego w domu ale jej tam nie było, więc poszedł na wzgórze które znajdowało się poza Konohą. Było tam przepięknie, duża łąka z dużym jeziorem przy którym było można się zrelaksować.

Kahasi: Hej.
Himawari: Hej (uśmiechnęła się)
Kahasi: Nic się tu nie zmieniło.
Himawari: Masz rację...
Kahasi: Hmm... Himawari co byś powiedziała na to... by... pójść na misję ze mną i resztą?
Himawari: Na misję? Przecież z tym skończyłam.
Kahasi: No tak, ale znasz China... wybrał misję sześcioosobową.
Himawari: No teraz ma sens. No dobra zgadzam się, ale to będzie ostatni raz!
Kahasi: Okey okey.

Kahasi i Himawari skończyli gadać i poszli potem do ramenu spotkać się z resztą. Wszyscy siedzieli przy tym samym stole, dziewczyny razem i chłopaki razem. Chin na przeciwko Saiany (Trochę uważał by ją nie wkurzyć) Shade na przeciwko Yo. Kiedy Kahasi wraz z Himawari się dosiedli to wszyscy prowadzili dosyć żywą rozmowę. Kahasi jak zwykle przez dłuższy czas siedział cicho, Chin na to miast popisywał się przed dziewczynami które na niego nie zwracał uwagi, Shade gadał z Kahasi'm, Saianą, Himawari i trochę z Yo. Omówili już wszystkie szczegóły  a temat misji po czym wszyscy rozdzielili się w swoje kierunki. Kahasi po powrocie do domu, od razu Położył się do łóżka i szybko zasnął. Następnego ranka przygotowywał się na misję, nie miał nawet czasu zjeść śniadania przed wyjściem. Kahasi dotarł na miejsce spotkania jako ostatni. No cóż, talenty po ojcu dają swoje znaki.

Chin: Dobra... więc czas ruszać!
Wszyscy: Oy!

____________________________________________


Brak komentarzy: