Daisaku: Czas zacząć zabawę...
Kahasi: Aaa...
~ Jesteśmy jak Słońce i Księżyc, jak ogień i woda ~
Kahasi i Daisaku patrzyli na siebie w oczy, on z Sejidragon a Kahasi z sharinnganem. Nawet jeśli miał tą moc dzięki przyjacielowi ojca, to czy podoła temu? Czy go pokona i uratuje? Chciał go uratować własną siłą ale nie potrafił tego kontrolować. Chciał ale nie mógł, był bez silny. Kahasi z cząstkami kropel wody na całym ciele ruszył do ataku jako pierwszy. Daisaku stał w miejscu zupełnie jakby go nic nie ruszyło, a Kahasi celował w jego klatkę piersiową. Nie udało mu się, Daisaku trzymał jego pięść w ręku. Kahasi szybko na to zareagował i próbował go uderzyć nogą w szczękę. Ale znowu się nie udało, Daisaku zdążył złapać go za łydkę, a potem rzucił nim, niczym jak piórko. Kahasi w locie zmienił swoją pozycję tak że kiedy wylądował na taflę wody, opierał się nogami i jedną ręką, a w drugiej trzymał kunnai. Zanim się obejrzał Daisaku był tuż przy nim, kopnął go w prawą stronę głowy, znowu poleciał i od bijał się po tafli wody. Aż w końcu złapał równowagę w nogach i zatrzymał się na wodzie. Daisaku postanowił znowu go za atakować używając techniki gokakyu-no jutsu czyli między innymi technika kuli ogromu ognia. A z jego ust wydobył się ogień który przeobrażał się w kulę która leciała w stronę Kahasi'ego. Kahasi postanowił stworzyć jedną ścianę z ziemi ( niestety nie pamiętam nazwy techniki ) i od razu zaczął sprawnie rękoma robić technikę, po czym objema rękami uderzył w wodę i przed nim utworzył się mur, przed którym miał się ochronić. Kula ognia uderzyła w mury, po obu stronach dymił dym a z prawej strony wyskoczył Daisaku rzucając kunnaiami, a Kahasi je wszystkie odbił. Kahasi wraz z Daisaku biegli do siebie aż w końcu oboje uderżyli kunnaiami w to samo miejsce, oboje doskonale bronili się tak by jeden drugiego nie trafił. Aż w końcu Kahasi i Daisaku wycofali się.
Daisaku: - Hehe... Po mimo że to sharinngan pierwszego poziomu który w cale nie zadziwia to doskonale dotrzymuje mi kroku-
Kahasi: - Może już pora użyć poziomu drugiego, ale będzie to ryzykowne, będę wtedy więcej marnować czakry. Do diaska!-
Kahasi uruchomił poziom drugi sharinngana.
Daisaku: Hehe... nie spodziewałem się tego. Że tak szybko opanujesz sharinngana.
Kahasi: Sam się tym dziwię, ale to jest zasługa twojego klanu nie moja!
Daisaku: Hehehe
Kahasi: Z czego się tak śmiejesz?
Daisaku: Nie porównuj mnie do ojca! Nie interesuje mnie mój klan, można powiedzieć że go nawet nie na widzę! Skrywa w sobie więcej ciemności niż każdy z nas! Więc Kahasi uważaj na siebie bo kiedyś "oślepniesz" przez tą moc.
Kahasi: Heh... ty się o mnie martwisz?
Daisaku: Nie... tylko dajem ci radę na przyszłość.
Daisaku i Kahasi wymierzyli się spojrzeniami i znowu zaczeli walczyć. Kahasi stał się jeszcze szybszy niż był, jak i również silniejszy.
Kahasi: - Co jest do diabła? Po mimo że mam sharinngana na poziomie drugim to nadal nie dostrzegam jego ruchów! Czy... może jest już pora by użyć Mangieku Sharinngan?-
Daisaku: - Jeśli umie również uruchomić Mangieku Sharinngan to będę musiał to szybko skończyć. Mój poziom oczu dorównuje na razie do trzeciego poziomu, całe szczęście że Sejidragon nie jest jak podstawowe Mangieku bo wtedy bym musiał znaleźć takie same parę oczu by zmienić. Heh... Kahasi przykro mi ale mi nie dorównasz-
Kahasi atakował zaciekle Daisaku nawet nie zdążył się obronić przed jednym jego atakiem. A z jego prawego policzka zaczęła lecieć krew.
Daisaku: Jeden punkt dla mnie.
Kahasi ścisnął zęby i ruszył ponownie. Daisaku jak zwykle fenomenalnie się bronił przed atakami. Kahasi postanowił użyć kage-bunshin-no jutsu ( technika podziału cienia ) a po obu jego stronach pojawiły się jego kopie. Obje kopie ruszyły do Daisaku ale on z nie wyobrażalną szybkością je pokonał, kiedy je zniszczył to wydobył się z nich dym przez który Kahasi uderzył go w twarz a on sam poleciał w tył i uderzył w górę. Daisaku powoli wychodząc z dziury która była spowodowana przez atak Kahasi'ego, ponownie stanął na wodzie. Zanim Daisaku się zorientowała to Kahasi miał już Mangieku Sharinngana.
Daisaku: - Do diaska! Muszę to jak najszybciej skończyć!-
Daisaku użył techniki Hinotama, a w jego ręku utworzyła się ognista kula w rozmiarze rasenngana. Kahasi zobaczył co planuje Daisaku więc postanowił stworzyć Chidori, a w lewym ręku utworzyła się kula z której wydobywają się pioruny. Oboje spojrzeli na siebie i w końcu ruszyli.
Daisaku i Kahasi: - Pora to za kończyć, raz na zawsze!-
Hinotama i Chidori zderzyły się ze sobą, było można usłyszeć jedno wielkie bum!
Sakura wraz z Saianą, Shade i Mito który stał na czubku drzewa, usłyszeli to, jak i również zobaczyli dym dochodzący z ich walki.
Mito: To pewnie oni.
Sakura nie myśląc o niczym pobiegła w kierunku dymu.
Daisaku: - Hehe... Po mimo że to sharinngan pierwszego poziomu który w cale nie zadziwia to doskonale dotrzymuje mi kroku-
Kahasi: - Może już pora użyć poziomu drugiego, ale będzie to ryzykowne, będę wtedy więcej marnować czakry. Do diaska!-
Kahasi uruchomił poziom drugi sharinngana.
Daisaku: Hehe... nie spodziewałem się tego. Że tak szybko opanujesz sharinngana.
Kahasi: Sam się tym dziwię, ale to jest zasługa twojego klanu nie moja!
Daisaku: Hehehe
Kahasi: Z czego się tak śmiejesz?
Daisaku: Nie porównuj mnie do ojca! Nie interesuje mnie mój klan, można powiedzieć że go nawet nie na widzę! Skrywa w sobie więcej ciemności niż każdy z nas! Więc Kahasi uważaj na siebie bo kiedyś "oślepniesz" przez tą moc.
Kahasi: Heh... ty się o mnie martwisz?
Daisaku: Nie... tylko dajem ci radę na przyszłość.
Daisaku i Kahasi wymierzyli się spojrzeniami i znowu zaczeli walczyć. Kahasi stał się jeszcze szybszy niż był, jak i również silniejszy.
Kahasi: - Co jest do diabła? Po mimo że mam sharinngana na poziomie drugim to nadal nie dostrzegam jego ruchów! Czy... może jest już pora by użyć Mangieku Sharinngan?-
Daisaku: - Jeśli umie również uruchomić Mangieku Sharinngan to będę musiał to szybko skończyć. Mój poziom oczu dorównuje na razie do trzeciego poziomu, całe szczęście że Sejidragon nie jest jak podstawowe Mangieku bo wtedy bym musiał znaleźć takie same parę oczu by zmienić. Heh... Kahasi przykro mi ale mi nie dorównasz-
Kahasi atakował zaciekle Daisaku nawet nie zdążył się obronić przed jednym jego atakiem. A z jego prawego policzka zaczęła lecieć krew.
Daisaku: Jeden punkt dla mnie.
Kahasi ścisnął zęby i ruszył ponownie. Daisaku jak zwykle fenomenalnie się bronił przed atakami. Kahasi postanowił użyć kage-bunshin-no jutsu ( technika podziału cienia ) a po obu jego stronach pojawiły się jego kopie. Obje kopie ruszyły do Daisaku ale on z nie wyobrażalną szybkością je pokonał, kiedy je zniszczył to wydobył się z nich dym przez który Kahasi uderzył go w twarz a on sam poleciał w tył i uderzył w górę. Daisaku powoli wychodząc z dziury która była spowodowana przez atak Kahasi'ego, ponownie stanął na wodzie. Zanim Daisaku się zorientowała to Kahasi miał już Mangieku Sharinngana.
Daisaku: - Do diaska! Muszę to jak najszybciej skończyć!-
Daisaku użył techniki Hinotama, a w jego ręku utworzyła się ognista kula w rozmiarze rasenngana. Kahasi zobaczył co planuje Daisaku więc postanowił stworzyć Chidori, a w lewym ręku utworzyła się kula z której wydobywają się pioruny. Oboje spojrzeli na siebie i w końcu ruszyli.
Daisaku i Kahasi: - Pora to za kończyć, raz na zawsze!-
Hinotama i Chidori zderzyły się ze sobą, było można usłyszeć jedno wielkie bum!
Sakura wraz z Saianą, Shade i Mito który stał na czubku drzewa, usłyszeli to, jak i również zobaczyli dym dochodzący z ich walki.
Mito: To pewnie oni.
Sakura nie myśląc o niczym pobiegła w kierunku dymu.
***
Daisaku i Kahasi leżeli na wodzie, wykończeni wraz z resztkami chakry, oboje nie mogli się ruszać.
Kahasi: Daisaku... ty się nic nie zmieniłeś.
Daisaku nie zareagował na to.
Kahasi: Kiedy czuję że ciebie doścignąłem to okazuje się że ty nadal jesteś przedemną.
Daisaku leżał wpatrując się w zachmurzone i deszczowe niebo.
Kahasi: Nie wiem co planujesz, ale wiem na pewno, ja i inni sprowadzimy ciebie do domu.
Daisaku: Do... domu? Kahasi rodzina i przyjaciele nie mają dla mnie teraz jakiego kolwiek celu. Nie interesuje mnie już to. To co planuję jest częścią mego życia a kiedy to skończę po prostu z tąd zniknę. Będzie tak jak miało być, czyli Daisaku "Uchiha" Nie żyje, zginął ratując swojego najlepszego przyjaciela.
Kahasi: I co? Myślisz że kto kolwiek to za akceptuje? Że wszyscy będą udawać że naprawdę nie żyjesz?! Twoja mama jak i również twój ojciec i rodzeństwo było rozpaczone z tego powodu! Że w ich życiu nie ma Daisaku Uchiha, syna jak i brata! A teraz jak mają okazję ciebie znowu mieć by znowu cieszyć się chwilami z tobą! To z tego zrezygnują?
Kahasi zaczoł kaszleć a z jego ust spływała krew. W prawym ręku trzymał naszyjnik Daisaku który dostał od matki.
Daisaku: Kahasi... heh... nie przekonasz mnie żadnymi słowami. Daisaku "Uchiha" Nie żyje! Jest teraz tylko Daisaku. Kahasi nawet jeśli kiedy kolwiek wrócę do wioski, do rodziny i do przyjaciół to nie będzie tak samo jak kiedyś.
Kahasi: Daisaku...
Kahasi chciał jeszcze coś powiedzieć ale zemglał ze zmęczenia. Obok Daisaku pojawił się Mito który pod szedł i go podniósł. Trzymał go na plecach.
Mito: Ciekawe jak to się skończy.
Mito wraz z Daisaku zniknęli. W oddali było można usłyszeć damski głos wołając Kahasi'ego.
Daisaku: Do... domu? Kahasi rodzina i przyjaciele nie mają dla mnie teraz jakiego kolwiek celu. Nie interesuje mnie już to. To co planuję jest częścią mego życia a kiedy to skończę po prostu z tąd zniknę. Będzie tak jak miało być, czyli Daisaku "Uchiha" Nie żyje, zginął ratując swojego najlepszego przyjaciela.
Kahasi: I co? Myślisz że kto kolwiek to za akceptuje? Że wszyscy będą udawać że naprawdę nie żyjesz?! Twoja mama jak i również twój ojciec i rodzeństwo było rozpaczone z tego powodu! Że w ich życiu nie ma Daisaku Uchiha, syna jak i brata! A teraz jak mają okazję ciebie znowu mieć by znowu cieszyć się chwilami z tobą! To z tego zrezygnują?
Kahasi zaczoł kaszleć a z jego ust spływała krew. W prawym ręku trzymał naszyjnik Daisaku który dostał od matki.
Daisaku: Kahasi... heh... nie przekonasz mnie żadnymi słowami. Daisaku "Uchiha" Nie żyje! Jest teraz tylko Daisaku. Kahasi nawet jeśli kiedy kolwiek wrócę do wioski, do rodziny i do przyjaciół to nie będzie tak samo jak kiedyś.
Kahasi: Daisaku...
Kahasi chciał jeszcze coś powiedzieć ale zemglał ze zmęczenia. Obok Daisaku pojawił się Mito który pod szedł i go podniósł. Trzymał go na plecach.
Mito: Ciekawe jak to się skończy.
Mito wraz z Daisaku zniknęli. W oddali było można usłyszeć damski głos wołając Kahasi'ego.
____________________________________________________
Radości życia rodzinnego
są najpiękniejsze świecie,
a radość, jakiej rodzice doświadczają
na widok swych dzieci, jest najświętsza
Autor: Johann Heinrich Pestalozzi ( Chyba )
_______________________________________________


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz